Wyszukiwarka
Liczba elementów: 97
Północne podnóża Beskidu Śląskiego, opadające w dolinę Białej, już w XIX wieku stały się miejscem rekreacji mieszczan z Bielska i Białej. W tereny te, należące długo do Mikuszowic Śląskich, prowadziła ul. Blichowa - dzisiejsza wielopasmowa ul. Partyzantów. Z czasem na Błoniach i w sąsiednim Cygańskim Lesie wyrosły urządzenia sportowe i rekreacyjne - letnie i zimowe. Na kilkuhektarowej polanie wytyczono sieć alejek spacerowych z ławkami. Z myślą o najmłodszych otwarto bogaty w piaskownice, huśtawki i zjeżdżalnie, duży plac zabaw. Aktywnemu spędzaniu czasu służą boiska sportowe, skate-park, miasteczko rowerowe czy rozbudowane pole do minigolfa. Kiedyś stał tutaj amfiteatr, ale i obecnie, w tak zwanym sezonie, odbywają się na Błoniach koncerty, festyny czy pokazy pojazdów militarnych. Warto się również zapuścić w leśne ostępy pokrywające stoki Równi i Koziej Góry. Ścieżki służą spacerom i przejażdżkom rowerowym. Pomiędzy Błoniami a Cygańskim Lasem, na stoku Koziej Góry zachowały się resztki naturalnego toru saneczkowego – przed stu laty najdłuższego w Europie: 2200 m, 30 wiraży. W lesie ukryty jest też Park Linowy „Granda”. Trasy z ponad 20 przeszkodami rozwieszone są na wysokości od 5 do 9 metrów. Dzieci mogą skorzystać ze zjazdu tzw. tyrolką, w uprzęży, na niewielkiej wysokości. Wielbiciele zapachu spalin i ryku silników mogą pojeździć samochodami terenowymi lub quadami. Z roku na rok coraz bogatsza jest tutejsza oferta hotelowo-gastronomiczna. Przy Błoniach przyjmują gości m.in. hotele: „Klimczok”, „Probus” „Na Błoniach” czy camping „Ondraszek”. Błonia są doskonałym punktem startowym dla wycieczek na Kozią Górą, Szyndzielnię i Klimczok. Wielbiciele historii powinni odszukać tzw. stół ołtarzowy Jana, czyli miejsce, w którym podczas XVII-wiecznych prześladowań spotykali się bielscy ewangelicy, oraz pomnik leśniczego Andrzeja Schuberta, z 1900 roku.
Północne podnóża Beskidu Śląskiego, opadające w dolinę Białej, już w XIX wieku stały się miejscem rekreacji mieszczan z Bielska i Białej. W tereny te, należące długo do Mikuszowic Śląskich, prowadziła ul. Blichowa - dzisiejsza wielopasmowa ul. Partyzantów. Z czasem na Błoniach i w sąsiednim Cygańskim Lesie wyrosły urządzenia sportowe i rekreacyjne - letnie i zimowe. Na kilkuhektarowej polanie wytyczono sieć alejek spacerowych z ławkami. Z myślą o najmłodszych otwarto bogaty w piaskownice, huśtawki i zjeżdżalnie, duży plac zabaw. Aktywnemu spędzaniu czasu służą boiska sportowe, skate-park, miasteczko rowerowe czy rozbudowane pole do minigolfa. Kiedyś stał tutaj amfiteatr, ale i obecnie, w tak zwanym sezonie, odbywają się na Błoniach koncerty, festyny czy pokazy pojazdów militarnych. Warto się również zapuścić w leśne ostępy pokrywające stoki Równi i Koziej Góry. Ścieżki służą spacerom i przejażdżkom rowerowym. Pomiędzy Błoniami a Cygańskim Lasem, na stoku Koziej Góry zachowały się resztki naturalnego toru saneczkowego – przed stu laty najdłuższego w Europie: 2200 m, 30 wiraży. W lesie ukryty jest też Park Linowy „Granda”. Trasy z ponad 20 przeszkodami rozwieszone są na wysokości od 5 do 9 metrów. Dzieci mogą skorzystać ze zjazdu tzw. tyrolką, w uprzęży, na niewielkiej wysokości. Wielbiciele zapachu spalin i ryku silników mogą pojeździć samochodami terenowymi lub quadami. Z roku na rok coraz bogatsza jest tutejsza oferta hotelowo-gastronomiczna. Przy Błoniach przyjmują gości m.in. hotele: „Klimczok”, „Probus” „Na Błoniach” czy camping „Ondraszek”. Błonia są doskonałym punktem startowym dla wycieczek na Kozią Górą, Szyndzielnię i Klimczok. Wielbiciele historii powinni odszukać tzw. stół ołtarzowy Jana, czyli miejsce, w którym podczas XVII-wiecznych prześladowań spotykali się bielscy ewangelicy, oraz pomnik leśniczego Andrzeja Schuberta, z 1900 roku.
Wycieczki: Góra Żar
Zbiornik na Żarze, stanowiący część kompleksu elektrowni, pełni funkcję zbiornika górnego, podczas gdy dolnym jest Jezioro Międzybrodzkie. Działanie elektrowni szczytowo-pompowej polega na pompowaniu wody ze zbiornika dolnego do górnego w okresie, gdy produkcja energii przerasta zapotrzebowanie na nią (np. w nocy). Następnie, w godzinach szczytu, ma miejsce odwrócenie procesu. Tego rodzaju elektrownie stanowią wielkie akumulatory o ogromnej pojemności. Zaletą ich jest możliwość szybkiego uruchomienia - w razie potrzeby produkcji prądu. Wraz z elektrownią otwarto prowadzącą na Żar drogę asfaltową, która jednak obecnie jest zamknięta dla ruchu publicznego. W 2004 r. oddano do użytku kolejkę linowo-terenową. Zimą narciarze i snowboardziści mają do dyspozycji średnio trudną trasę zjazdową o długości 1600 m, która jest sztucznie zaśnieżana. Obok górnej stacji kolejki amatorzy sportów zimowych mogą skorzystać także z wyciągu orczykowego. Przy dolnej stacji znajduje się natomiast stok narciarski dla najmłodszych, z wyciągiem taśmowym. W ośrodku jest również do dyspozycji wypożyczalnia sprzętu narciarskiego oraz szkoła narciarska i snowboardowa. Kolejka na Żar czynna jest także latem. Do innych, tutejszych atrakcji należy park linowy w sąsiedztwie dolnej stacji kolejki. Jest tu także kilka punktów gastronomicznych. Z Góry Żar podziwiać można panoramę Beskidu Małego oraz jezior w przełomie rzeki Soły. U podnóża góry w 1935 roku powstało lotnisko szybowcowe, gdzie także współcześnie działa szkoła szybowcowa. Żar przyciąga też amatorów paralotniarstwa. Góra jest także miejscem odwiedzanym przez turystów „plecakowych”. Przechodzi tędy czerwono oznakowany szlak zwany Małym Szlakiem Beskidzkim. Nim możemy dotrzeć na górę Żar z miejscowości Żarnówka Mała, położonej nad Jeziorem Międzybrodzkim. Wyjście zajmuje niespełna 2 g. Trzygodzinna wędrówka dalszą częścią szlaku zaprowadzi nas ładnym pasmem górskim na przełęcz Kocierską (718 m); po drodze szczyt Kocierz (879) z leśnym rezerwatem przyrody.
Geopark zlokalizowany jest na południu województwa śląskiego - we wsi Glinka w gminie Ujsoły, na Żywiecczyźnie. Jest to niewielka, przygraniczna miejscowość, otoczona szczytami Beskidu Żywieckiego (m.in. Kotelnicy, Jaworzyny, Soliska i Magury). Geopark jest terenem rekreacyjno-wypoczynkowym, który powstał w rejonie dawnego kamieniołomu. Od 2011 roku okoliczne tereny przyciągają nie tylko malowniczymi, górskimi szlakami, ale też Geoparkiem z jego licznymi atrakcjami. Na zwolenników mocnych wrażeń czeka jeden z najdłuższych w Polsce zjazdów tyrolskich. Zjazd ma długość 220 metrów, a lina przeciągnięta jest nad 30-metrową przepaścią. Są tu również ścianki wspinaczkowe, wielofunkcyjny plac rekreacyjny i niezwykle atrakcyjne widokowo ścieżki spacerowe, wytyczone wokół korony kamieniołomu. Geopark Glinka jest ciągle rozbudowywany. Turystów z całej Polski ma przyciągnąć rozmach kolejnych inwestycji. Zaplanowana jest m.in. budowa oryginalnego basenu, o długości około 100 metrów i nieregularnym kształcie, z drewnianymi pomostami i kładkami. W zimie kąpielisko to, po otoczeniu specjalnymi bandami, ma służyć za lodowisko. Powstanie też piaszczysta plaża, ścianka wspinaczkowa, park linowy, plac zabaw, boisko do gry w boule (francuska gra w kule). Będzie też ścieżka zdrowia z przyrządami do ćwiczeń oraz punkt dydaktyczny dający możliwość zapoznania się z budową geologiczną regionu. Całość ma być wykonana z naturalnych surowców i dobrze wkomponowana w okoliczny krajobraz. Już teraz Geopark Glinka jest świetnym miejscem do organizacji imprez masowych.
Geopark zlokalizowany jest na południu województwa śląskiego - we wsi Glinka w gminie Ujsoły, na Żywiecczyźnie. Jest to niewielka, przygraniczna miejscowość, otoczona szczytami Beskidu Żywieckiego (m.in. Kotelnicy, Jaworzyny, Soliska i Magury). Geopark jest terenem rekreacyjno-wypoczynkowym, który powstał w rejonie dawnego kamieniołomu. Od 2011 roku okoliczne tereny przyciągają nie tylko malowniczymi, górskimi szlakami, ale też Geoparkiem z jego licznymi atrakcjami. Na zwolenników mocnych wrażeń czeka jeden z najdłuższych w Polsce zjazdów tyrolskich. Zjazd ma długość 220 metrów, a lina przeciągnięta jest nad 30-metrową przepaścią. Są tu również ścianki wspinaczkowe, wielofunkcyjny plac rekreacyjny i niezwykle atrakcyjne widokowo ścieżki spacerowe, wytyczone wokół korony kamieniołomu. Geopark Glinka jest ciągle rozbudowywany. Turystów z całej Polski ma przyciągnąć rozmach kolejnych inwestycji. Zaplanowana jest m.in. budowa oryginalnego basenu, o długości około 100 metrów i nieregularnym kształcie, z drewnianymi pomostami i kładkami. W zimie kąpielisko to, po otoczeniu specjalnymi bandami, ma służyć za lodowisko. Powstanie też piaszczysta plaża, ścianka wspinaczkowa, park linowy, plac zabaw, boisko do gry w boule (francuska gra w kule). Będzie też ścieżka zdrowia z przyrządami do ćwiczeń oraz punkt dydaktyczny dający możliwość zapoznania się z budową geologiczną regionu. Całość ma być wykonana z naturalnych surowców i dobrze wkomponowana w okoliczny krajobraz. Już teraz Geopark Glinka jest świetnym miejscem do organizacji imprez masowych.
Zbiornik na Żarze, stanowiący część kompleksu elektrowni, pełni funkcję zbiornika górnego, podczas gdy dolnym jest Jezioro Międzybrodzkie. Działanie elektrowni szczytowo-pompowej polega na pompowaniu wody ze zbiornika dolnego do górnego w okresie, gdy produkcja energii przerasta zapotrzebowanie na nią (np. w nocy). Następnie, w godzinach szczytu, ma miejsce odwrócenie procesu. Tego rodzaju elektrownie stanowią wielkie akumulatory o ogromnej pojemności. Zaletą ich jest możliwość szybkiego uruchomienia - w razie potrzeby produkcji prądu. Wraz z elektrownią otwarto prowadzącą na Żar drogę asfaltową, która jednak obecnie jest zamknięta dla ruchu publicznego. W 2004 r. oddano do użytku kolejkę linowo-terenową. Zimą narciarze i snowboardziści mają do dyspozycji średnio trudną trasę zjazdową o długości 1600 m, która jest sztucznie zaśnieżana. Obok górnej stacji kolejki amatorzy sportów zimowych mogą skorzystać także z wyciągu orczykowego. Przy dolnej stacji znajduje się natomiast stok narciarski dla najmłodszych, z wyciągiem taśmowym. W ośrodku jest również do dyspozycji wypożyczalnia sprzętu narciarskiego oraz szkoła narciarska i snowboardowa. Kolejka na Żar czynna jest także latem. Do innych, tutejszych atrakcji należy park linowy w sąsiedztwie dolnej stacji kolejki. Jest tu także kilka punktów gastronomicznych. Z Góry Żar podziwiać można panoramę Beskidu Małego oraz jezior w przełomie rzeki Soły. U podnóża góry w 1935 roku powstało lotnisko szybowcowe, gdzie także współcześnie działa szkoła szybowcowa. Żar przyciąga też amatorów paralotniarstwa. Góra jest także miejscem odwiedzanym przez turystów „plecakowych”. Przechodzi tędy czerwono oznakowany szlak zwany Małym Szlakiem Beskidzkim. Nim możemy dotrzeć na górę Żar z miejscowości Żarnówka Mała, położonej nad Jeziorem Międzybrodzkim. Wyjście zajmuje niespełna 2 g. Trzygodzinna wędrówka dalszą częścią szlaku zaprowadzi nas ładnym pasmem górskim na przełęcz Kocierską (718 m); po drodze szczyt Kocierz (879) z leśnym rezerwatem przyrody.
Wycieczki: Góra Żar
Zbiornik na Żarze, stanowiący część kompleksu elektrowni, pełni funkcję zbiornika górnego, podczas gdy dolnym jest Jezioro Międzybrodzkie. Działanie elektrowni szczytowo-pompowej polega na pompowaniu wody ze zbiornika dolnego do górnego w okresie, gdy produkcja energii przerasta zapotrzebowanie na nią (np. w nocy). Następnie, w godzinach szczytu, ma miejsce odwrócenie procesu. Tego rodzaju elektrownie stanowią wielkie akumulatory o ogromnej pojemności. Zaletą ich jest możliwość szybkiego uruchomienia - w razie potrzeby produkcji prądu. Wraz z elektrownią otwarto prowadzącą na Żar drogę asfaltową, która jednak obecnie jest zamknięta dla ruchu publicznego. W 2004 r. oddano do użytku kolejkę linowo-terenową. Zimą narciarze i snowboardziści mają do dyspozycji średnio trudną trasę zjazdową o długości 1600 m, która jest sztucznie zaśnieżana. Obok górnej stacji kolejki amatorzy sportów zimowych mogą skorzystać także z wyciągu orczykowego. Przy dolnej stacji znajduje się natomiast stok narciarski dla najmłodszych, z wyciągiem taśmowym. W ośrodku jest również do dyspozycji wypożyczalnia sprzętu narciarskiego oraz szkoła narciarska i snowboardowa. Kolejka na Żar czynna jest także latem. Do innych, tutejszych atrakcji należy park linowy w sąsiedztwie dolnej stacji kolejki. Jest tu także kilka punktów gastronomicznych. Z Góry Żar podziwiać można panoramę Beskidu Małego oraz jezior w przełomie rzeki Soły. U podnóża góry w 1935 roku powstało lotnisko szybowcowe, gdzie także współcześnie działa szkoła szybowcowa. Żar przyciąga też amatorów paralotniarstwa. Góra jest także miejscem odwiedzanym przez turystów „plecakowych”. Przechodzi tędy czerwono oznakowany szlak zwany Małym Szlakiem Beskidzkim. Nim możemy dotrzeć na górę Żar z miejscowości Żarnówka Mała, położonej nad Jeziorem Międzybrodzkim. Wyjście zajmuje niespełna 2 g. Trzygodzinna wędrówka dalszą częścią szlaku zaprowadzi nas ładnym pasmem górskim na przełęcz Kocierską (718 m); po drodze szczyt Kocierz (879) z leśnym rezerwatem przyrody.
Pacyfikacja kopalni „Wujek” dokonana została w pierwszych dniach stanu wojennego, wprowadzonego przez generała Wojciecha Jaruzelskiego 13 grudnia 1981 roku, w celu zahamowania demokratycznych i wolnościowych przemian, które rozpoczęły się rok wcześniej pod hasłem ruchu społecznego skupionego wokół „Solidarności”. Przemiany te w oczywisty sposób godziły w interesy partii komunistycznej, która przeciw narodowi posłała milicję i wojsko, dokonując masowych aresztowań. 13 grudnia do pracujących na nocnej zmianie górników dotarły wieści o zatrzymaniach i pobiciach. Po odprawionej na życzenie górników przez ks. Henryka Bolczyka mszy św., podjęto decyzję o strajku, dopóki nie zostanie zwolniony przewodniczący zakładowej „Solidarności” Jan Ludwiczak. Negocjacje nie przyniosły nic. Gdy dotarły wieści o brutalnych pacyfikacjach innych strajkujących zakładów, zaczęto wznosić barykady. Górników wspierali mieszkańcy pobliskiego osiedla. 16 grudnia czołgi i wozy bojowe zajęły pozycje przed kopalnią. Oddziały ZOMO (Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej) i innych formacji dokonały ataku na zgromadzonych mieszkańców oraz przystąpiły do pacyfikacji. Podczas walk oddziały kilkakrotnie bezskutecznie usiłowały zdobyć kopalnię. Górnikom udało się nawet unieruchomić jeden z pojazdów pancernych. W pewnym momencie do górników otworzono ogień z broni palnej. Zastrzelono sześć osób, kolejne trzy zmarły w szpitalu. Funkcjonariusze zatrzymywali nawet karetki pogotowia, dokonując pobić rannych górników oraz personelu medycznego. Śmierć poniosło dziewięciu górników: Jan Stawisiński, Joachim Gnida, Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk, Zenon Zając. Wkrótce Służba Bezpieczeństwa zatrzymała przywódców strajku, z których kilku skazano na więzienie. Komunistyczna prokuratura umorzyła natomiast bardzo szybko śledztwo w sprawie śmierci górników, zacierając dowody. Stan wojenny i jego następstwa, przynosząc około stu ofiar śmiertelnych oraz szereg represji, przyczyniły się do osłabienia morale społeczeństwa. Szereg osób wyemigrowało, a katastrofalny stan gospodarki jeszcze bardziej się pogłębił. Po upadku PRL miały szansę rozpocząć się procesy winnych zbrodni. Ciągnęły się one latami. Pierwszy proces, z lat 1991-97, przyniósł uniewinnienia i umorzenia, podobny efekt miał też proces drugi. Dopiero w trzecim, w 2007 r., skazano kilkunastu sprawców na przeważnie niewielkie kary pozbawienia wolności. Długo trwały procesy ponoszącego główną odpowiedzialność generała Czesława Kiszczaka, zasłaniającego się złym stanem zdrowia (podobnie jak sądzony gen. Jaruzelski, notorycznie nieobecny na sali sądowej). Symbolicznym było skazanie 12 stycznia 2012 r. Czesława Kiszczaka z tytułu „członkostwa w związku przestępczym o charakterze zbrojnym”, za jaki uznano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego, która wprowadziła stan wojenny (choć był to śmiesznie niski wyrok w zawieszeniu).
Pacyfikacja kopalni „Wujek” dokonana została w pierwszych dniach stanu wojennego, wprowadzonego przez generała Wojciecha Jaruzelskiego 13 grudnia 1981 roku, w celu zahamowania demokratycznych i wolnościowych przemian, które rozpoczęły się rok wcześniej pod hasłem ruchu społecznego skupionego wokół „Solidarności”. Przemiany te w oczywisty sposób godziły w interesy partii komunistycznej, która przeciw narodowi posłała milicję i wojsko, dokonując masowych aresztowań. 13 grudnia do pracujących na nocnej zmianie górników dotarły wieści o zatrzymaniach i pobiciach. Po odprawionej na życzenie górników przez ks. Henryka Bolczyka mszy św., podjęto decyzję o strajku, dopóki nie zostanie zwolniony przewodniczący zakładowej „Solidarności” Jan Ludwiczak. Negocjacje nie przyniosły nic. Gdy dotarły wieści o brutalnych pacyfikacjach innych strajkujących zakładów, zaczęto wznosić barykady. Górników wspierali mieszkańcy pobliskiego osiedla. 16 grudnia czołgi i wozy bojowe zajęły pozycje przed kopalnią. Oddziały ZOMO (Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej) i innych formacji dokonały ataku na zgromadzonych mieszkańców oraz przystąpiły do pacyfikacji. Podczas walk oddziały kilkakrotnie bezskutecznie usiłowały zdobyć kopalnię. Górnikom udało się nawet unieruchomić jeden z pojazdów pancernych. W pewnym momencie do górników otworzono ogień z broni palnej. Zastrzelono sześć osób, kolejne trzy zmarły w szpitalu. Funkcjonariusze zatrzymywali nawet karetki pogotowia, dokonując pobić rannych górników oraz personelu medycznego. Śmierć poniosło dziewięciu górników: Jan Stawisiński, Joachim Gnida, Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk, Zenon Zając. Wkrótce Służba Bezpieczeństwa zatrzymała przywódców strajku, z których kilku skazano na więzienie. Komunistyczna prokuratura umorzyła natomiast bardzo szybko śledztwo w sprawie śmierci górników, zacierając dowody. Stan wojenny i jego następstwa, przynosząc około stu ofiar śmiertelnych oraz szereg represji, przyczyniły się do osłabienia morale społeczeństwa. Szereg osób wyemigrowało, a katastrofalny stan gospodarki jeszcze bardziej się pogłębił. Po upadku PRL miały szansę rozpocząć się procesy winnych zbrodni. Ciągnęły się one latami. Pierwszy proces, z lat 1991-97, przyniósł uniewinnienia i umorzenia, podobny efekt miał też proces drugi. Dopiero w trzecim, w 2007 r., skazano kilkunastu sprawców na przeważnie niewielkie kary pozbawienia wolności. Długo trwały procesy ponoszącego główną odpowiedzialność generała Czesława Kiszczaka, zasłaniającego się złym stanem zdrowia (podobnie jak sądzony gen. Jaruzelski, notorycznie nieobecny na sali sądowej). Symbolicznym było skazanie 12 stycznia 2012 r. Czesława Kiszczaka z tytułu „członkostwa w związku przestępczym o charakterze zbrojnym”, za jaki uznano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego, która wprowadziła stan wojenny (choć był to śmiesznie niski wyrok w zawieszeniu).
Pacyfikacja kopalni „Wujek” dokonana została w pierwszych dniach stanu wojennego, wprowadzonego przez generała Wojciecha Jaruzelskiego 13 grudnia 1981 roku, w celu zahamowania demokratycznych i wolnościowych przemian, które rozpoczęły się rok wcześniej pod hasłem ruchu społecznego skupionego wokół „Solidarności”. Przemiany te w oczywisty sposób godziły w interesy partii komunistycznej, która przeciw narodowi posłała milicję i wojsko, dokonując masowych aresztowań. 13 grudnia do pracujących na nocnej zmianie górników dotarły wieści o zatrzymaniach i pobiciach. Po odprawionej na życzenie górników przez ks. Henryka Bolczyka mszy św., podjęto decyzję o strajku, dopóki nie zostanie zwolniony przewodniczący zakładowej „Solidarności” Jan Ludwiczak. Negocjacje nie przyniosły nic. Gdy dotarły wieści o brutalnych pacyfikacjach innych strajkujących zakładów, zaczęto wznosić barykady. Górników wspierali mieszkańcy pobliskiego osiedla. 16 grudnia czołgi i wozy bojowe zajęły pozycje przed kopalnią. Oddziały ZOMO (Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej) i innych formacji dokonały ataku na zgromadzonych mieszkańców oraz przystąpiły do pacyfikacji. Podczas walk oddziały kilkakrotnie bezskutecznie usiłowały zdobyć kopalnię. Górnikom udało się nawet unieruchomić jeden z pojazdów pancernych. W pewnym momencie do górników otworzono ogień z broni palnej. Zastrzelono sześć osób, kolejne trzy zmarły w szpitalu. Funkcjonariusze zatrzymywali nawet karetki pogotowia, dokonując pobić rannych górników oraz personelu medycznego. Śmierć poniosło dziewięciu górników: Jan Stawisiński, Joachim Gnida, Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk, Zenon Zając. Wkrótce Służba Bezpieczeństwa zatrzymała przywódców strajku, z których kilku skazano na więzienie. Komunistyczna prokuratura umorzyła natomiast bardzo szybko śledztwo w sprawie śmierci górników, zacierając dowody. Stan wojenny i jego następstwa, przynosząc około stu ofiar śmiertelnych oraz szereg represji, przyczyniły się do osłabienia morale społeczeństwa. Szereg osób wyemigrowało, a katastrofalny stan gospodarki jeszcze bardziej się pogłębił. Po upadku PRL miały szansę rozpocząć się procesy winnych zbrodni. Ciągnęły się one latami. Pierwszy proces, z lat 1991-97, przyniósł uniewinnienia i umorzenia, podobny efekt miał też proces drugi. Dopiero w trzecim, w 2007 r., skazano kilkunastu sprawców na przeważnie niewielkie kary pozbawienia wolności. Długo trwały procesy ponoszącego główną odpowiedzialność generała Czesława Kiszczaka, zasłaniającego się złym stanem zdrowia (podobnie jak sądzony gen. Jaruzelski, notorycznie nieobecny na sali sądowej). Symbolicznym było skazanie 12 stycznia 2012 r. Czesława Kiszczaka z tytułu „członkostwa w związku przestępczym o charakterze zbrojnym”, za jaki uznano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego, która wprowadziła stan wojenny (choć był to śmiesznie niski wyrok w zawieszeniu).
Pacyfikacja kopalni „Wujek” dokonana została w pierwszych dniach stanu wojennego, wprowadzonego przez generała Wojciecha Jaruzelskiego 13 grudnia 1981 roku, w celu zahamowania demokratycznych i wolnościowych przemian, które rozpoczęły się rok wcześniej pod hasłem ruchu społecznego skupionego wokół „Solidarności”. Przemiany te w oczywisty sposób godziły w interesy partii komunistycznej, która przeciw narodowi posłała milicję i wojsko, dokonując masowych aresztowań. 13 grudnia do pracujących na nocnej zmianie górników dotarły wieści o zatrzymaniach i pobiciach. Po odprawionej na życzenie górników przez ks. Henryka Bolczyka mszy św., podjęto decyzję o strajku, dopóki nie zostanie zwolniony przewodniczący zakładowej „Solidarności” Jan Ludwiczak. Negocjacje nie przyniosły nic. Gdy dotarły wieści o brutalnych pacyfikacjach innych strajkujących zakładów, zaczęto wznosić barykady. Górników wspierali mieszkańcy pobliskiego osiedla. 16 grudnia czołgi i wozy bojowe zajęły pozycje przed kopalnią. Oddziały ZOMO (Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej) i innych formacji dokonały ataku na zgromadzonych mieszkańców oraz przystąpiły do pacyfikacji. Podczas walk oddziały kilkakrotnie bezskutecznie usiłowały zdobyć kopalnię. Górnikom udało się nawet unieruchomić jeden z pojazdów pancernych. W pewnym momencie do górników otworzono ogień z broni palnej. Zastrzelono sześć osób, kolejne trzy zmarły w szpitalu. Funkcjonariusze zatrzymywali nawet karetki pogotowia, dokonując pobić rannych górników oraz personelu medycznego. Śmierć poniosło dziewięciu górników: Jan Stawisiński, Joachim Gnida, Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk, Zenon Zając. Wkrótce Służba Bezpieczeństwa zatrzymała przywódców strajku, z których kilku skazano na więzienie. Komunistyczna prokuratura umorzyła natomiast bardzo szybko śledztwo w sprawie śmierci górników, zacierając dowody. Stan wojenny i jego następstwa, przynosząc około stu ofiar śmiertelnych oraz szereg represji, przyczyniły się do osłabienia morale społeczeństwa. Szereg osób wyemigrowało, a katastrofalny stan gospodarki jeszcze bardziej się pogłębił. Po upadku PRL miały szansę rozpocząć się procesy winnych zbrodni. Ciągnęły się one latami. Pierwszy proces, z lat 1991-97, przyniósł uniewinnienia i umorzenia, podobny efekt miał też proces drugi. Dopiero w trzecim, w 2007 r., skazano kilkunastu sprawców na przeważnie niewielkie kary pozbawienia wolności. Długo trwały procesy ponoszącego główną odpowiedzialność generała Czesława Kiszczaka, zasłaniającego się złym stanem zdrowia (podobnie jak sądzony gen. Jaruzelski, notorycznie nieobecny na sali sądowej). Symbolicznym było skazanie 12 stycznia 2012 r. Czesława Kiszczaka z tytułu „członkostwa w związku przestępczym o charakterze zbrojnym”, za jaki uznano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego, która wprowadziła stan wojenny (choć był to śmiesznie niski wyrok w zawieszeniu).
Pacyfikacja kopalni „Wujek” dokonana została w pierwszych dniach stanu wojennego, wprowadzonego przez generała Wojciecha Jaruzelskiego 13 grudnia 1981 roku, w celu zahamowania demokratycznych i wolnościowych przemian, które rozpoczęły się rok wcześniej pod hasłem ruchu społecznego skupionego wokół „Solidarności”. Przemiany te w oczywisty sposób godziły w interesy partii komunistycznej, która przeciw narodowi posłała milicję i wojsko, dokonując masowych aresztowań. 13 grudnia do pracujących na nocnej zmianie górników dotarły wieści o zatrzymaniach i pobiciach. Po odprawionej na życzenie górników przez ks. Henryka Bolczyka mszy św., podjęto decyzję o strajku, dopóki nie zostanie zwolniony przewodniczący zakładowej „Solidarności” Jan Ludwiczak. Negocjacje nie przyniosły nic. Gdy dotarły wieści o brutalnych pacyfikacjach innych strajkujących zakładów, zaczęto wznosić barykady. Górników wspierali mieszkańcy pobliskiego osiedla. 16 grudnia czołgi i wozy bojowe zajęły pozycje przed kopalnią. Oddziały ZOMO (Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej) i innych formacji dokonały ataku na zgromadzonych mieszkańców oraz przystąpiły do pacyfikacji. Podczas walk oddziały kilkakrotnie bezskutecznie usiłowały zdobyć kopalnię. Górnikom udało się nawet unieruchomić jeden z pojazdów pancernych. W pewnym momencie do górników otworzono ogień z broni palnej. Zastrzelono sześć osób, kolejne trzy zmarły w szpitalu. Funkcjonariusze zatrzymywali nawet karetki pogotowia, dokonując pobić rannych górników oraz personelu medycznego. Śmierć poniosło dziewięciu górników: Jan Stawisiński, Joachim Gnida, Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk, Zenon Zając. Wkrótce Służba Bezpieczeństwa zatrzymała przywódców strajku, z których kilku skazano na więzienie. Komunistyczna prokuratura umorzyła natomiast bardzo szybko śledztwo w sprawie śmierci górników, zacierając dowody. Stan wojenny i jego następstwa, przynosząc około stu ofiar śmiertelnych oraz szereg represji, przyczyniły się do osłabienia morale społeczeństwa. Szereg osób wyemigrowało, a katastrofalny stan gospodarki jeszcze bardziej się pogłębił. Po upadku PRL miały szansę rozpocząć się procesy winnych zbrodni. Ciągnęły się one latami. Pierwszy proces, z lat 1991-97, przyniósł uniewinnienia i umorzenia, podobny efekt miał też proces drugi. Dopiero w trzecim, w 2007 r., skazano kilkunastu sprawców na przeważnie niewielkie kary pozbawienia wolności. Długo trwały procesy ponoszącego główną odpowiedzialność generała Czesława Kiszczaka, zasłaniającego się złym stanem zdrowia (podobnie jak sądzony gen. Jaruzelski, notorycznie nieobecny na sali sądowej). Symbolicznym było skazanie 12 stycznia 2012 r. Czesława Kiszczaka z tytułu „członkostwa w związku przestępczym o charakterze zbrojnym”, za jaki uznano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego, która wprowadziła stan wojenny (choć był to śmiesznie niski wyrok w zawieszeniu).